nerwowy miesiąc
Ostatnio pisałam, że po świętach Wielkanocnych wchodzi ekipa od tynków, no i tak: weszli, trochę popracowali , wyszli a tynków nadal nie ma:) Kosztowało to tatę dużo nerwów, a ogólnie należy on do osób bardzo cierpliwych, więc aż trudno uwierzyć, że tak potrafili go wyprowadzać z równowagi. Po pierwsze mieli się wyrobić w jakimś terminie, w którym nawet nie zaczęli prac. Jak już zaczęli po tysiącu telefenów, no to nie podobały im się uwagi na temat ich pracy. Na koniec rozwalili częśc którą mieli niby poprawić i już się nie pokazali:) no i ok. Mamy już nową ekipę która się tym zajmie po zakończeniu wylewania posadzek.
Oto ich częściowa praca:
Po bardzo nerwowym miesiącu zaczęli pracę hydraulicy, rozprowadzili cała instalację hydrauliczną. Tata położył ocieplenie steropianem i zaczęto rozkładać ogrzewanie podłogowe. Po niedzieli wylewamy posadzki.
Zakończyliśmy też nasze ogrodzenie.
A inna ekipa zaczęła juz ociaplanie budynku, na początek zabrali się za nasz budynek gospodarczy: